czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 1

Błagam kurwa, tylko nie on. To on mi kurwa zniszczył życie, to on doprowadził do takiego stopnia że zaczęłam się ciąć. To on zabił mi brata. Alex był dla nich najważniejszy, był ich oczkiem w głowie. Nawet ja się nie liczyłam, a byłam stamtąd najmłodsza. Rodzice wpadli w depresję kiedy się dowiedzieli że ktoś go zamordował. Na początku matka zaćpała się na śmierć, potem ojciec upił się do nieświadomości i zeskoczył z mostu. Obiecałam sobie wtedy że nie pozwolę by ten skurwiel zbliżył się do dziewczyn i każdego kto jest dla mnie ważny. Nienawidzę go. Ale skoro muszę to zrobić to nie mam innego wyjścia. Jak bym nie wypełniła zadania, zapłaciłabym własnym życiem. Takie są zasady tej gry. Stanęłam na środku salonu i krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
- DZIEWCZYNY, ZBIÓRKA W SALONIE ! - już po chwili wszystkie stały przede mną w szeregu. Jak w wojsku.
- Mamy zlecenie. - powiedziałam tajemniczo. Uwielbiam je trzymać w niepewności. - Musicie , albo raczej ja muszę , ale wy mi pomożecie. Zabić Ivana Hollsa. Ma on handel narkotykami, która jest znana w całym Stratford. Ale dowiedziałam się że to zadanie nie jest takie łatwe, ponieważ na początku żeby akcja przebiegła pomyślnie muszę zabić lidera gangu, który też ściga Hollsa. A więc zrobimy tak, ja zabijam lidera gangu, a wy Ivana. Jasne ? - spytałam na jednym wdechu. Wszystkie kiwnęły głową. Zauważyłam że Lux trzyma rękę w górze. Ostrzegłam je żeby nigdy mi nie przerywały jak mówiłam o jakieś akcji. Dlatego podnosili rękę. Wiedziały że lepiej mi nie przerywać, nie powstrzymałabym się przed uderzeń którejś z nich. Kiwnęłam głową na znak że może zadać pytanie.
- Kto jest liderem gangu ? - spytała lekko wystraszona. Boją się najczęściej pytać, bo znają moją zasadę. Im mniej wiedzą tym lepiej robią zadanie. Ale w tym przypadku chyba mogę im powiedzieć.
- Justin Bieber. - odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie. Spojrzałam na nie i dostrzegłam w ich oczach strach i smutek. - Ej , dziewczyny. Spokojnie, to ja mam go zabić nie wy. - powiedziałam śmiejąc się, po chwili wszystkie przytulając.
- Ale... ale... ale wiesz co się stało 6 lat temu, co on zrobił. - powiedziała cicho Neli. Zawsze gdy dziewczyny o tym wspominały starałam się powstrzymać łzy, tym razem tez mi się udało. - Prosimy cię , uważaj na siebie. - dopowiedziała i mocno mnie przytuliła, po chwili wszystkie się do mnie tuliły.
- Ja zawsze jestem ostrożna. Nie martwcie się. - powiedziałam odsuwając się od nich. - A teraz ubierać się i do klubu ! - krzyknęłam. Po chwili już żadnej dziewczyny nie było w salonie, oprócz mnie. Ja także pobiegłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jakieś ładnej sukienki. Po jakieś godzinie stałam już ubrana w "małą czarną" i lekko umalowana na ulubionych szpilkach. Wyprostowałam jeszcze wcześniej włosy i zeszłam na dół gdzie czekały już na mnie dziewczyny.
- Wow , ślicznie wyglądacie - powiedziałam z uśmiechem.
- To ty wyglądasz pięknie. - Lux jak zawsze stara się mnie dowartościować. Mam bardzo zaniżoną samoocenę. Uważam że jestem za gruba i za brzydka, a Lux cały czas mi mówi że jestem właśnie za chuda i bardzo śliczna. Najgorsze jest jeszcze to że jestem bardzo niska.
- Dobra pipy, idziemy. - powiedziałam. Wsiadłyśmy wszystkie do samochodu, ja jak zwykle kierowałam. 
Pomajstrowałam przy kabelkach i odjechałyśmy z piskiem opon.
***
- Ale tu głośno. - krzyknęła mi do ucha Neli jak już znajdowałyśmy się w klubie.
- To w końcu najlepszy Club w Stratford. - odkrzyknęłam jej. Poszliśmy po drinki i usiedliśmy przy stolikach. Po kilku seriach, czułam jak alkohol we mnie buzuję. Kochałam ten odlot. Nie musiałam się niczym przejmować, miałam wolność, której mi teraz brakuje, której brakuję mi od 14 roku życia. Kocham swoją pracę, to moje całe życie, ale bywa naprawdę męcząca. Szumiało mi w uszach. Tańczyliśmy aktualnie wszystkie razem na parkiecie. Poczułam czyjeś ręce na mojej pupie. O nie kurwa, ZNOWU ? Odwróciłam się i odepchnęłam ręce chłopaka. Skądś go kojarzyłam, ale alkohol dawał się we znaki. Więc nie mogłam ogarnąć skąd go znam. Był bardzo przystojny.
- Zabieraj łapy - syknęłam przez zęby, tak żeby tylko on usłyszał. Zaśmiał się i przyciągnął do siebie mocno za biodra.
- Ostraa... Lubię takie. - odpowiedział z tym głupim uśmieszkiem. Wyrwałam się mu i stanęłam od niego z kilka metrów. Wkurzał mnie ten jego bezczelny uśmieszek. Miałam ochotę zerwać mu go z twarzy.
- Powiedziałam nie dotykaj mnie, bo zrobię ci krzywdę. ! - powiedziałam oschle. Czułam że buzuję już we mnie krew.
- Ty to co najwyżej możesz mi laskę zrobić. - odpowiedział. Przesadził. Przyjebałam mu z pięści w twarz. Złapał się za obolałe miejsce i splunął krwią. Spojrzał na mnie  Po chwili poczułam że nie mam gruntu pod sobą. Ten dupek podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma w pobliżu któreś z dziewczyn. Na moje nieszczęście nie widziałam w zasięgu wzroku żadnej z nich. Poczułam ciarki na sobie, zimny powiew wiatru otulił moje nogi i ramiona. Jak mu za chwilę przypierdolę to się nie pozbiera.
- Odstaw mnie na ziemie bo ci jaja odstrzelę. - syknęłam przez zęby, uderzając go kilka razy w plecy. Jak na rozkaz , postawił mnie na ziemi. Trzymał mnie za nadgarstki. Ojoj, bał się że taka mała dziewczynka mu znowu przypierdoli w jego piękną buźkę. Aż szkoda było go krzywdzić, naprawdę był ładny. Czekaj , czekaj, co ? Nie Ari, ogar. To jest twój cel. Nie możesz tak myśleć. Skarciłam się w myślach. 
- Już nie jest tak wesoło, co ? - na kilometr można było usłyszeć chłód w jego głosie. Chyba ktoś tu miał złe dzieciństwo. Zaśmiałam się w duchu. 
- A żebyś wiedział, że nadal jest bardzo wesoło. - odpowiedziałam i kopnęłam go w kroczę, dzieki czemu od razy się skulił z bólu. Normalna osoba by już zaczęła uciekać, ale nie ja. Ja zawsze kończę to co zaczęłam. Podniósł się, przeczesał swoje kruczoczarne włosy i uśmiechnął się złośliwie. Przycisnął mnie do ściany, aż można było usłyszeć plask, złączający plecy z gipsową ścianą. Trzymał ramiona mocno na moich biodrach. Czułam przez sukienkę jak wbiłam palce w moją skórę. Zasyczałam z bólu. Na jego twarzy pojawił się ten głupi uśmieszek satysfakcji z tego że sprawia mi ból. Ale o dziwo poluźnił uścisk.
- Tak chcesz się bawić, skarbie ? - zadał pytanie na które ja nie odpowiedziałam. Cisza najwyraźniej dała mu odpowiedz. - Mam nadzieje że spodoba ci się to - pocałował mnie w szyję, przejeżdżając językiem po obojczyku. Skąd on znał mój czuły punkt? - I to - tym razem pocałował mnie za uchem, przegryzając jego płatek. O dziwo nie odepchnęłam go. Co gorsze, podobało mi się to, nawet bardzo. Ariel nie możesz. To twój wróg. Znowu skarciłam się myślach. - A zwłaszcza to - powiedział i wbił się zachłannie w moje usta. Nie odwzajemniałam go. Starałam się go odepchnąć, ale był za silny. Przy nim po prostu traciłam siłę. Tak jakby miał coś w sobie. Najwyraźniej zauważył że nie odwzajemniam jego pocałunku, bo przeniósł ręce na mój tyłek i go ścisnął, przez co jęknęłam. Gdy miał okazję wsunął język do mojej buzi. Nie wiem czemu, ale zaczęłam powoli odwzajemniać go. Pieściliśmy swoje języki nawzajem. Oboje się zatracaliśmy w tym pocałunku, gdy nagle usłyszeliśmy głośny huk. Patrzyłam na moje ramię, była tam kula, zaczęło krwawić. Wszystko widziałam przez mgłę, jeszcze słyszałam jak ten chłopak do mnie mówi i trzyma na ziemi w swoich ramionach. Czułam że cały alkohol już ze mnie wyparowywuję, tak samo jak cała siła. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, teraz już wiedziałam kto to. 
Justin Bieber. Potem była już tylko ciemność. 



~~^~~^~~^~~
A więc 1 rozdział jest. Jak myślicie, co będzie dalej ? 
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

1 komentarz: