sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 3

Przebudziłam się po kilku godzinach snu gdy usłyszałam jak dziewczyny drą mordy na cały dom.
Wyczłapałam się z łóżka, co było nie lada wyzwaniem i skierowałam się do szafy. Wybrałam jakieś ciuchy i poszłam wziąć rozbudzający prysznic. Gdy byłam już ogarnięta, szybko zbiegłam na dół do miejsca gdzie te suki tak się wydzierają. 
- Co się tu kurwa dzieje?! - ryknęłam głosem, od razu po wejściu do kuchni. Wszystko jakby się ocknęły, zamknęły buzie i wpatrywały się we mnie. - Powtórzę pytanie. Co się tu kurwa dzieje ?! - krzyknęłam.
- No bo ta pizda zjadła mi moje żelki! - odpowiedziała na moje pytanie Lux.
- Wcale nie, wyrzucałam puste opakowanie po nich, bo Nela je opierdoliła! - wcięła się Sevana. 
O kurwa, to się zacznie.
- Nie prawda. To kurwa Lux je zjadła, tylko nie chcę się przyznać! - kłóciły się tak jeszcze z kilka minut. Nie no kurwa dość tego. One są jakieś popierdolone czy co? Jest 12, a one drą te mordy. Sucze jebane.
Zagwizdałam najgłośniej jak umiałam i wykrzyknęłam.
- SIADAĆ! - najwyraźniej się tego nie spodziewały, bo od razu usiadły na podłodze. No nie chodziło mi o to żeby siadały na ziemi, ale jak już są spokojne to okej. 
- Do jasnej kurwy nędzy! Obudziliście mnie swoim darciem mordy o 12 po południu. Do tego wszystkiego wy się kłócicie o żelki, jak jakieś pierdolone zakompleksione pięciolatki! Jadę teraz do sklepu po te wasze chujowe żelki, ale jak wrócę ma na mnie czekać śniadanie! - wykrzyknęłam na całą kuchnie, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu, zabierając po drodze, już dorobione kluczyki do samochodu. Miałam dość ciągłego bawienia się kabelkami. Wpakowałam się do samochodu i odjechałam z piskiem opon. Ale mnie dziewczyny wkurwiły. Ugrr... Suki. Dzięki moim zdolnościom rajdowym, bardzo szybko podjechałam pod sklep. 
Wysiadałam z samochodu, zamknęłam go i skierowałam się do małego budynku, z dużym neonowym nadrukiem "Sklep".  Gdy już chodziłam przy półkach by poszukać tych zasranych żelek, poczułam znany mi męski zapach Axe. Tylko jedna osoba używa takich perfum ... Justin Bieber. Nie czułam strachu, jest po prostu moim celem. Poczułam jego umięśnione ręce oplatające moją talię. Szybko strzepnęłam jego ręce, ale cały czas stałam do niego tyłem.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz, to ci odstrzelę jaja. - syknęłam w jego stronę. Nadal szukając tych pierdolonych Jolly Rancher. Gdzie one kurwa są?!
- No nie bądź taka nie dostępna. - wymruczał mi do ucha, przez co poczułam ciarki na dole kręgosłupa. Ari, ogarnij się.
- Spierdalaj Bieber. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Najwyraźniej każdy nas znał i wolał nie zwracać na nas uwagi, co chyba się nie powiodło. Przyciągaliśmy wzrok kasjerów.
- Czego się kurwa patrzysz cwelu, pozwoliłam ci ? - syknęłam w jego stronę, podziałało, od razu odwrócił wzrok. Mają tu kurwa pracę, to niech ją robią, a nie patrzą się na nas. Nagle poczułam coś metalowego na swoich plecach i cichy szept Justina.
- Teraz spokojnie wyjdziesz ze sklepu i nie odezwiesz się słowem. - on chyba nie myślał że jestem taka głupia. Jesteś posrany Bieber.
- A jak nie to co mi kurwa zrobisz? - syknęłam, starając się być odważna. Przyznam, nieco się wystraszyłam tym pistoletem w moją stronę.
- To wystrzelę spluwę prosto w twoje nerki, skarbie. A uwierz nie chcę tego robić. Jesteś na to za piękna. - odszepnął i popchnął mnie w stronę drzwi wyjściowych. Puściłam jego komplement mimo uszy. Trzymałam mnie bardzo mocno za ramię. Przez co w niektórych miejscach były już fioletowe ślady.Gdy byliśmy już przy samochodzie Biebera, wpadłam na plan. Może nie był najlepszy, ale może się udać.
Potrząsnęłam lekko biodrami, przez co poczułam jak jego przyjaciel się podnosi. Ale on się szybko podnieca.
- Nie wierć się tak, bo mój przyjaciel pragnie ciebie jeszcze bardziej. - powiedział, lekko mrucząc kiedy zabujałam biodrami w okolicach jego krocza. Gdy poczułam że jest jeszcze bardziej podniecony, walnęłam go łokciem w brzuch, przez co się skulił i opuścił na ziemie broń.
- Mała suka. - syknął na tyle głośno ile pozwalał mu ból. Szybko przyłożyłam mu jeszcze z pięści w twarz i pobiegłam w stronę swojego samochodu. Jednak zanim weszłam do mojego wozu odwróciłam się do niego i wykrzyknęłam .
- Nie jestem suką, kutasie. - odjechałam z piskiem opon. Na szczęście nikt nas nie widział. Jechałam ulicą, wyprzedzając masę takich samych samochodów. Czego chciał ode mnie Bieber ? Przecież to ja miałam go zabić, nie on mnie. Nawet nie wiem kiedy, a zajechałam pod "moje" miejsce. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się przez leśną dróżkę do wyznaczonego przeze mnie miejsca. Po kilkunastych takich samych ruchach nogami, zauważyłam w oddali panoramę, bardzo dobrze znanego mi Stratford. Usiadłam na malutkiej ławeczce, podciągnęłam kolana do twarzy i opatuliłam je ramionami, zaciągając rękawy bluzy, którą miałam teraz na sobie. Patrzyłam się na coraz bardziej ściemniające się niebo i samochodu które jechały zatłoczonymi ulicami. Po kilku chwilach usłyszałam huk łamiących się gałęzi. Pewnie to wiatr. Zostawiłam temat wiatru w spokoju i zaczęłam znowu przyglądać się panoramie Stratford. Zawsze w tym miejscu czułam się bezpiecznie. Ale nie dziś. Czułam że nie jestem w tym miejscu sama. Ale szczerze, nie obchodziło mnie to aż tak bardzo. Byłam po prostu ciekawa czego chciał Justin Bieber ? Jednak nie dane było mi pomyśleć, bo poczułam smak i zapach połączenia cynamonu z pieprzem. Co oznaczało tylko jedno. Utrata przytomności. Jednak zanim zasnęłam usłyszałam jeszcze męski głos.
- Słodkich snów, shawty. - 
Nie mogłam rozpoznać kto to powiedział, bo opadałam z sił. Później była już tylko ciemność.


>*>*>
Przepraszam że taki krótki, ale następny będzie o wiele dłuższy.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 2

Ból i zmęczenie.
Tylko to czułam od razu po przebudzeniu. Jednak nie miałam siły wstać, chociażby nawet podnieść powiek.
Powinnam być przyzwyczajona do bólu, ale nie do takiego. Czułam jakby mi rozrywali ramię. Uchyliłam lekko powieki, ale szybko zamknęłam przez jasne promienie słoneczne przedzierające się przez rolety.
Po kilku następnych próbach, udało mi się przystosować do światła. Byłam w swoim pokoju.
Co ja to robię? Jak ja się tu znalazłam? Patrzyłam w sufit i starałam przypomnieć sobie, co tak naprawdę się stało.
Gadałam, albo raczej kłóciłam się z bardzo seksownym chłopakiem. Nie powiem że nie.
Uśmiechnęłam się w duchu na samą myśl o przystojnym chłopaku.
Po kilku zdaniach powiedział coś co mnie mocno wkurwiło i przyjebałam mu z pięści w nos.
Przyznam mam naprawdę dobry prawy sierpowy.
Widocznie go też mocno wkurzyłam, bo przerzucił mnie sobie przez ramię i zaprowadził na tyły clubu.
Reszty nie pamiętam, oprócz jakiś urywek.
Pocałunek, strzał i ... ciemność.
Jakoś bardzo się nie zdziwiłam tym pocałunkiem. Najdziwniejsze było to że nie pamiętam imienia i nazwiska tego chłopaka. Zawsze chociaż znałam nazwisko. Teraz była tylko pustka. U mnie to była norma. Impreza, drinki, potem jakiś przystojny chłopak, pocałunek i koniec. Nigdy żadnego chłopaka nie uwodziłam by znaleźć się z nim w łóżku. Obrzydzało mnie to. Inne zdanie o tym miała Lux. Znajdywała pierwszego lepszego, ładnego chłopaka i wykorzystywała go w łóżku. Ooo..o wilku mowa. Wtargnęła do mojego pokoju, oczywiście bez pukania, usiadła na łóżku i wpatrywała się we mnie swoimi wyłupiastymi niebieskimi oczami.
- Co ? - spytałam lekko podirytowana jej spojrzeniem. Najwyraźniej wybudziłam ją z transu bo potrząsnęła głową i zaczęłam się do mnie szczerzyć. Coś chce ode mnie.Zauważyłam że malutki uśmieszek wkrada się na jej usta.
- Kim był ten kurewsko przystojny chłopak ? - poruszała śmiesznie brwiami, A więc o to chodzi. 
- Jaki chłopak ? - głupio spytałam. Wiedziałam że chodziło jej o tego ''bad boya''. Ale starałam się być głupia i nie wiedzieć o kogo chodzi.
- Ari nie udawaj głupiej. Chodzi mi o tego chłopaka który tak się bardzo kręcił przy tobie. Dziwne było to że później oboje zniknęliście mi z oczu. - mówiła patrząc na mnie tajemniczo. Nie mogłam jej okłamać. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Tak, inne dziewczyny też są mi bliskie. Ale nie tak jak Lux. Znam ją całe życie, nikt nie jest aż tak blisko jak ona. Starałam sobie przypomnieć lepiej tego chłopaka.
Kruczoczarne włosy, postawione do góry na żel, śnieżnobiały uśmiech, orzechowo-karmelowe oczy i małe dołeczki przy uśmiechu. Tatuaż w kształcie głowy tygrysa znajdujący się na bicepsie.
Widać było po nim że dużo ćwi... Czekaj , czekaj. Ten tatuaż był mi znany, kiedyś już go widziałam. Ale za nic kurwa nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam. Wzięłam kartkę z nocnego stolika i zaczęłam rysować tygrysa na tyle ile pozwalała mi pamięć. Zauważyłam że Lewis się na mnie dziwnie patrzy. 
- Lux, pamiętasz może kto miał taki tatuaż ? - spytałam podając jej już ukończone dzieło. Popatrzyła na rysunek, nawet jak się schyliła mogłam dostrzec że się lekko trzęsie i była przerażona, co się bardzo rzadko zdarzało. Coś było nie tak. Zaczęłam ja szturchać żeby zwróciła na mnie uwagę, co się nie powiodło. Cały czas patrzyła uparcie w kartkę z szaro-czarnym rysunkiem.
- Lux. - powiedziałam - Lux - powiedziałam głośniej. Cisza - LUX DO KURWY NĘDZY POWIEDZ MI KTO MA TAKI TATUAŻ ! - krzyknęłam, najwidoczniej udało mi się podziałać na nią, bo się wzdrygnęła na mój krzyk.
- U kogo i kiedy go widziałaś ? - szepnęła. Mówiła tak cicho że można było jej nawet nie usłyszeć.
- To nie ma kurwa znaczenia. Powiedz mi do jasnej cholery kto ma taki tatuaż ?! - powiedziałam z podniesionym głosem.
- Powiedz mi kurwa kiedy widziałaś ten tatuaż ? - tak samo jak ja, podwyższyła ton swojego głosu. Nie miałam wyjścia, musiałam jej powiedzieć.
- Wczoraj... ten chłopak miał taki tatuaż na lewym bicepsie. - odpowiedziałam nieco już ściszonym głosem.
Spojrzała na mnie wystraszona, podniosła rękę, odwinęła mi bandaż i przypatrywała się ranie.
- To on ci to zrobił ? - spytała najciszej jak umiała.
- Niee , nie wiem kto to zrobił. Byliśmy na dworze, było ciemno, nie widziałam. - widać było że po mojej odpowiedzi, odetchnęła z ulgą. - Powiedz mi, pamiętasz może kto miał taki tatuaż ? - dopowiedziałam po chwili. Zauważyłam że się napięła i starała nie odpowiedzieć na moje pytanie. Spojrzała na moje ręce, widziała że jestem już bardzo wkurzona bo miałam je zaciśnięte w pięści, aż miałam białe knykcie.
Mruknęła coś pod nosem.
- Co ? - byłam już bardzo mocno wkurwiona, ale starałam się powstrzymać przed wybuchnięciem.
Znowu coś mruknęła tylko głośniej.
- CO ? -spytałam głośniej.
Tym razem to samo było. Mruknęła coś pod nosem. Słyszałam tylko '' mmhjummbmhber''
- POWIEDZ W KOŃCU KURWA O KOGO CHODZI !- wybuchnęłam.
- Bieber... Justin Bieber - powiedziała cichutko.Nie.. nie, to niemożliwe. Przecież ja nie mogłam się całować z wrogiem, celem. Poznałabym go. Mineło może i te 6lat, ale bym go przecież poznała. Tatuaż na lewym bicepsie w kształcie głowy tygrysa... dlaczego muszę być taka głupia? To oczywiste że to Bieber.
-KURWA! - wykrzyknęłam.Wystrzeliłam z łóżka i zaczęłam krążyć po pokoju w kółko.
Zaczęłam wszystko zwalać z szafek co miałam przed oczami. Rami ze zdjęciami, wazony, broń, szklanki... wszystko co stało mi na drodze.
 Było tylko słychać huk rozbijanych rzeczy. Lux najwyraźniej widziała że napad mnie atak złości bo wybiegła z mojego pokoju. Gdy już trochę ochłonęłam, wzięłam kurtkę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami, co oznaczało że nie wrócę za szybko do domu.
Weszłam do mojego samochodu, odpaliłam i wyjechałam z piskiem opon. Jechałam wzdłuż ulicy, póki nie zatrzymałam się na czerwonym świetle obok białego BMW x6. Nagle okno po stronie pasażera otworzyło się i dostrzegłam w głębi samochodu członka gangu Biebera. Widać było że też mnie poznał po się cwaniacko uśmiechnął. Po niedługim czasie z tylnych siedzeń wyłonił si we własnej osobie, pan Bieber. Sarkazm.
- Ścigasz się maleńka? - spytał koleżka Biebera.
- Nie chcę żebyś się popłakał z przegranej. - odpowiedziałam czekając na zielone światło. Widziałam że na twarzy Biebera wstąpił mały uśmieszek.
- Raczej na odwrót. Przynieść ci chusteczkę ? - odpowiedział, naciskając pedał gazu, dzięki czemu samochód zawarczał.
- Ty to co najwyżej możesz, to wąchać spaliny mojego odjeżdżającego Mustanga, skarbie. - powiedziałam, przypatrując się znaku świetlnemu.
- Powodzenia, kochanie. - mruknął wskazując na następne światła. Gdy pojawiło się zielone oboje wystartowaliśmy, na początku on wygrywał ale jeszcze nie znał moich możliwości. Zaczęłam wyprzedzać po kolei wszystkie samochody które jechały przede mną, Już po chwili razem z BMW jechaliśmy obok siebie.
Widziałam naszą metę. Jeszcze tylko 600m...500m... jechaliśmy cały czas obok siebie... 400m...300m...200m...100m... Gdy byliśmy już przy mecie przycisnęłam do końca pedał gazu, przyjechałam linię mety, którą były następne światła. WYGRAŁAM. Chociaż to nie była nowość, w sprawach wyścigów i zabijania byłam najlepsza. Ostro skręciłam i skierowałam się prowadząc samochód w stronę domu.
***
Weszłam po cichu do domu, zdjęłam buty i kurtkę. Rzuciłam już dorobione klucze do samochodu na szafkę i doczłapałam się do wnętrza salonu. O dziwo nikogo nie było. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyjęłam pizze, odgrzałam ją i rzuciłam się na sofę znajdującą w salonie. Włączyłam telewizje i akurat trawiłam na mecz. Zaczęłam cicho jeść i oglądać rozgrywki piłki nożnej.

* Justin's POV: *

- Hahaha, przegrałeś z dziewczyną ! - śmiałem się przez całą drogę powrotną do domu z Crisa. Weszliśmy do salonu i dostrzegliśmy resztę chłopaków.
- Co się dzieje ? - spytał Nick. Najwyraźniej usłyszał że się śmieje z Crisa. Od razu przypomniał mi się ten nieszczęsny wyścig. Znowu zacząłem się śmiać, leżałem na ziemi łapiąc się za brzuch. Gdy już trochę się ogarnąłem, usiadłem na fotelu.
- Chodzi o to że jak wracaliśmy od Josha i staliśmy na światłach, to pojechał obok nas ten najnowszy Mustang, a Cris chciał się popisać bo zauważył że jakaś bardzo seksowna dziewczyna siedziała za kółkiem tego wózka. To chciał się z nią ścigać, ale ona go zgasiła jednym tekstem. Ale widać było że i tak będzie się ścigać. Wystartowaliśmy oboje w tym samym czasie, ale jak byliśmy już prawie przy mecie, ona nas wyprzedziła i wygrała. - wytłumaczyłem. Nie chciałem im mówić że znam tą dziewczynę z wczorajszego wypadu do clubu . Ale przyznam była na prawdę ładna. Chłopaki popatrzyli się na początku na Crisa, a potem na siebie nawzajem i wybuchnęli śmiechem. A ja razem z nimi. Gdy już wszyscy się ogarnęliśmy, Travis przyniósł piwa, rozsiedliśmy się na sofie i zaczęliśmy oglądać mecz. O dziwo, nie mogłem się skupić. Byłem ciekawy tej dziewczyny. Wiem tylko to że jest w gangu, świetnie całuje, ma przestrzelone ramię i jest super kierowcą. Zajebista suka. Moje rozmyślenia przerwały krzyki chłopaków, spojrzałem na telewizor i dostrzegłem że jest 1:0 dla naszych. Zostawiłem tą dziewczynę w spokoju i oglądałem mecz do końca. 
- Ej, Bieber ! - krzyknął Nick, z drugiego końca sofy. 
- Czego kurwa Foster ?! - syknąłem.
- Co chciał od ciebie Josh ? Szybko wyszliście z domu, widać było że to ważne. - odpowiedział na twoje pytanie. Upijając łyk piwa z puszki. 
- Ah... Mamy zlecenie. Ja muszę porwać jakąś Ariel Evans, a wy musicie zabić Ivana Hollsa. - wytłumaczyłem, upijając łyk piwa. - Wiecie która to jest ? Bo Josh mi nawet żadnego zdjęcia, ani namiarów nie dał na tą dziwkę. - dopowiedziałem, patrząc na chłopaków. Mieli jakoś dziwne miny.
- Naprawdę nie pamiętasz która to Ariel Evans ? - spytał Travis.
- No nie, tylko nazwisko jest mi jakoś znajome. - odpowiedziałem na pytanie. Evans...Evans...Evans... pustka w głowię.
- No to pozwól że ci przypomnę. Pamiętasz może akcje 6 lat temu. Miałeś za zadanie uprowadzić Alexa Evansa, ale jak już go mieliśmy, to James to postrzelił i coś zrobił z jego ciałem. - wytłumaczył Parker. Szczerze? Nadal mam pustkę w głowie. Wiem który to był Alex, pamiętam skurwysyna. Był winny hajs za narkotyki. Zapożyczył się za bardzo, no i trzeba było go uprowadzić a potem zabić, ale najwidoczniej James był szybszy. - Wiesz już która to ? - spytał po chwili, najwidoczniej widział że analizuję wiadomości. Mieli tylko takie same nazwisko. Potrząsnąłem głową, w odpowiedzi że nadal nie wiem o kogo chodzi. Wciągnął powietrze i po chwili je wypuścił.
- Kurwa, Bieber, MYŚL. - najwidoczniej chciał żebym to ja na to wpadł, ale ja naprawdę nie wiem która jest tą suką.
- Dobra, Parker. Widzisz że on nie wie. Powiedz mu w końcu kurwa, która to. - syknął Nick
- Ja pierdole, Bieber musisz uprowadzić siostrę Alexa Evansa. To jest ta laska która mnie dzisiaj prześcignęła w tym mustangu. I ta suka wczoraj się z tobą zabawiała pod clubem. - wytłumaczył już wkurwiony Cris. Zaśmiałem się.
- No nie pierdol że to jest ona ? - splunąłem. - Łatwy cel. - dopowiedziałem, uśmiechając się pod nosem. Zabawię się z tą suką. Moje jakiś szybki numerek czy coś.
- Bieber, kurwa. Ta laska jest liderką w gangu. Gdy James zabił jej brata, ona cały czas obwinia ciebie za to. Wiesz że gang Jamesa jest nie zniszczalny. Ona nie wie o tym że James zabił go. Chciała się dowiedzieć wszystkiego o śmierci Evansa. Ta suka, zabiła swoich własnych rodziców, SAMA, bo nie chcieli jej nic powiedzieć na temat brata. A miała wtedy tylko jebane 13 lat !. - ryknął Travis.
- Travis, laski jakieś się cykasz? Taka z ciebie baba, że kurwa jakieś suki się boisz.! - syknąłem. Poczułem mocny ból w lewej stronie szczęki. Chuj mnie uderzył. Oddałem mu cios, tylko dwa razy mocniej i przycisnąłem go do podłogi.
- Nigdy więcej tak nie rób. - wysyczałem mu prosto w twarz, wstałem z niego i usiadłem na sofie. Wszyscy siedzieli cicho, nikt nie chciał się odezwać.
- A wiecie co jest najśmieszniejsze? - najwyraźniej Cris nie czekał na odpowiedź bo od razu dokończył swoje zdanie. - Jej gang ma też takie same zlecenie, tylko ona ma zabić naszego Justina. - zaśmiał się Mendler. Ale widać było że chłopak i tak nie jest do śmiechu.
- Prędzej ja z tą suką będę się pieprzyć, niż ona wyceluje we mnie spluwę. - splunąłem.
- Ej , Bieber. Gdzie jest Brandon*? - spytał Nick.
- U mojej matki. Wraca jutro. - odpowiedziałem. - Idę spać. Jutro przygotujcie się na nowego gościa. - oznajmiłem. Wstałem z sofy i skierowałem się w stronę schodów, prosto do mojego pokoju. Umyłem się, przebrałem i wskoczyłem do łóżka. Jednak za nim zasnąłem dostałem sms. Przeturlałem się po łóżku, na druga połówkę i podniosłem telefon. Odblokowałem go i nacisnąłem przycisk ''otwórz''.
" Ma być cała i zdrowa. Jutro ma być u ciebie. Nikt ma się o tym nie dowiedzieć. J"
Uśmiechnąłem się w duchu. Chyba ta sprawa jest ważna, skoro daje mi wskazówki. Położyłem się wygodnie i poszedłem spać.

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 1

Błagam kurwa, tylko nie on. To on mi kurwa zniszczył życie, to on doprowadził do takiego stopnia że zaczęłam się ciąć. To on zabił mi brata. Alex był dla nich najważniejszy, był ich oczkiem w głowie. Nawet ja się nie liczyłam, a byłam stamtąd najmłodsza. Rodzice wpadli w depresję kiedy się dowiedzieli że ktoś go zamordował. Na początku matka zaćpała się na śmierć, potem ojciec upił się do nieświadomości i zeskoczył z mostu. Obiecałam sobie wtedy że nie pozwolę by ten skurwiel zbliżył się do dziewczyn i każdego kto jest dla mnie ważny. Nienawidzę go. Ale skoro muszę to zrobić to nie mam innego wyjścia. Jak bym nie wypełniła zadania, zapłaciłabym własnym życiem. Takie są zasady tej gry. Stanęłam na środku salonu i krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
- DZIEWCZYNY, ZBIÓRKA W SALONIE ! - już po chwili wszystkie stały przede mną w szeregu. Jak w wojsku.
- Mamy zlecenie. - powiedziałam tajemniczo. Uwielbiam je trzymać w niepewności. - Musicie , albo raczej ja muszę , ale wy mi pomożecie. Zabić Ivana Hollsa. Ma on handel narkotykami, która jest znana w całym Stratford. Ale dowiedziałam się że to zadanie nie jest takie łatwe, ponieważ na początku żeby akcja przebiegła pomyślnie muszę zabić lidera gangu, który też ściga Hollsa. A więc zrobimy tak, ja zabijam lidera gangu, a wy Ivana. Jasne ? - spytałam na jednym wdechu. Wszystkie kiwnęły głową. Zauważyłam że Lux trzyma rękę w górze. Ostrzegłam je żeby nigdy mi nie przerywały jak mówiłam o jakieś akcji. Dlatego podnosili rękę. Wiedziały że lepiej mi nie przerywać, nie powstrzymałabym się przed uderzeń którejś z nich. Kiwnęłam głową na znak że może zadać pytanie.
- Kto jest liderem gangu ? - spytała lekko wystraszona. Boją się najczęściej pytać, bo znają moją zasadę. Im mniej wiedzą tym lepiej robią zadanie. Ale w tym przypadku chyba mogę im powiedzieć.
- Justin Bieber. - odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie. Spojrzałam na nie i dostrzegłam w ich oczach strach i smutek. - Ej , dziewczyny. Spokojnie, to ja mam go zabić nie wy. - powiedziałam śmiejąc się, po chwili wszystkie przytulając.
- Ale... ale... ale wiesz co się stało 6 lat temu, co on zrobił. - powiedziała cicho Neli. Zawsze gdy dziewczyny o tym wspominały starałam się powstrzymać łzy, tym razem tez mi się udało. - Prosimy cię , uważaj na siebie. - dopowiedziała i mocno mnie przytuliła, po chwili wszystkie się do mnie tuliły.
- Ja zawsze jestem ostrożna. Nie martwcie się. - powiedziałam odsuwając się od nich. - A teraz ubierać się i do klubu ! - krzyknęłam. Po chwili już żadnej dziewczyny nie było w salonie, oprócz mnie. Ja także pobiegłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jakieś ładnej sukienki. Po jakieś godzinie stałam już ubrana w "małą czarną" i lekko umalowana na ulubionych szpilkach. Wyprostowałam jeszcze wcześniej włosy i zeszłam na dół gdzie czekały już na mnie dziewczyny.
- Wow , ślicznie wyglądacie - powiedziałam z uśmiechem.
- To ty wyglądasz pięknie. - Lux jak zawsze stara się mnie dowartościować. Mam bardzo zaniżoną samoocenę. Uważam że jestem za gruba i za brzydka, a Lux cały czas mi mówi że jestem właśnie za chuda i bardzo śliczna. Najgorsze jest jeszcze to że jestem bardzo niska.
- Dobra pipy, idziemy. - powiedziałam. Wsiadłyśmy wszystkie do samochodu, ja jak zwykle kierowałam. 
Pomajstrowałam przy kabelkach i odjechałyśmy z piskiem opon.
***
- Ale tu głośno. - krzyknęła mi do ucha Neli jak już znajdowałyśmy się w klubie.
- To w końcu najlepszy Club w Stratford. - odkrzyknęłam jej. Poszliśmy po drinki i usiedliśmy przy stolikach. Po kilku seriach, czułam jak alkohol we mnie buzuję. Kochałam ten odlot. Nie musiałam się niczym przejmować, miałam wolność, której mi teraz brakuje, której brakuję mi od 14 roku życia. Kocham swoją pracę, to moje całe życie, ale bywa naprawdę męcząca. Szumiało mi w uszach. Tańczyliśmy aktualnie wszystkie razem na parkiecie. Poczułam czyjeś ręce na mojej pupie. O nie kurwa, ZNOWU ? Odwróciłam się i odepchnęłam ręce chłopaka. Skądś go kojarzyłam, ale alkohol dawał się we znaki. Więc nie mogłam ogarnąć skąd go znam. Był bardzo przystojny.
- Zabieraj łapy - syknęłam przez zęby, tak żeby tylko on usłyszał. Zaśmiał się i przyciągnął do siebie mocno za biodra.
- Ostraa... Lubię takie. - odpowiedział z tym głupim uśmieszkiem. Wyrwałam się mu i stanęłam od niego z kilka metrów. Wkurzał mnie ten jego bezczelny uśmieszek. Miałam ochotę zerwać mu go z twarzy.
- Powiedziałam nie dotykaj mnie, bo zrobię ci krzywdę. ! - powiedziałam oschle. Czułam że buzuję już we mnie krew.
- Ty to co najwyżej możesz mi laskę zrobić. - odpowiedział. Przesadził. Przyjebałam mu z pięści w twarz. Złapał się za obolałe miejsce i splunął krwią. Spojrzał na mnie  Po chwili poczułam że nie mam gruntu pod sobą. Ten dupek podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma w pobliżu któreś z dziewczyn. Na moje nieszczęście nie widziałam w zasięgu wzroku żadnej z nich. Poczułam ciarki na sobie, zimny powiew wiatru otulił moje nogi i ramiona. Jak mu za chwilę przypierdolę to się nie pozbiera.
- Odstaw mnie na ziemie bo ci jaja odstrzelę. - syknęłam przez zęby, uderzając go kilka razy w plecy. Jak na rozkaz , postawił mnie na ziemi. Trzymał mnie za nadgarstki. Ojoj, bał się że taka mała dziewczynka mu znowu przypierdoli w jego piękną buźkę. Aż szkoda było go krzywdzić, naprawdę był ładny. Czekaj , czekaj, co ? Nie Ari, ogar. To jest twój cel. Nie możesz tak myśleć. Skarciłam się w myślach. 
- Już nie jest tak wesoło, co ? - na kilometr można było usłyszeć chłód w jego głosie. Chyba ktoś tu miał złe dzieciństwo. Zaśmiałam się w duchu. 
- A żebyś wiedział, że nadal jest bardzo wesoło. - odpowiedziałam i kopnęłam go w kroczę, dzieki czemu od razy się skulił z bólu. Normalna osoba by już zaczęła uciekać, ale nie ja. Ja zawsze kończę to co zaczęłam. Podniósł się, przeczesał swoje kruczoczarne włosy i uśmiechnął się złośliwie. Przycisnął mnie do ściany, aż można było usłyszeć plask, złączający plecy z gipsową ścianą. Trzymał ramiona mocno na moich biodrach. Czułam przez sukienkę jak wbiłam palce w moją skórę. Zasyczałam z bólu. Na jego twarzy pojawił się ten głupi uśmieszek satysfakcji z tego że sprawia mi ból. Ale o dziwo poluźnił uścisk.
- Tak chcesz się bawić, skarbie ? - zadał pytanie na które ja nie odpowiedziałam. Cisza najwyraźniej dała mu odpowiedz. - Mam nadzieje że spodoba ci się to - pocałował mnie w szyję, przejeżdżając językiem po obojczyku. Skąd on znał mój czuły punkt? - I to - tym razem pocałował mnie za uchem, przegryzając jego płatek. O dziwo nie odepchnęłam go. Co gorsze, podobało mi się to, nawet bardzo. Ariel nie możesz. To twój wróg. Znowu skarciłam się myślach. - A zwłaszcza to - powiedział i wbił się zachłannie w moje usta. Nie odwzajemniałam go. Starałam się go odepchnąć, ale był za silny. Przy nim po prostu traciłam siłę. Tak jakby miał coś w sobie. Najwyraźniej zauważył że nie odwzajemniam jego pocałunku, bo przeniósł ręce na mój tyłek i go ścisnął, przez co jęknęłam. Gdy miał okazję wsunął język do mojej buzi. Nie wiem czemu, ale zaczęłam powoli odwzajemniać go. Pieściliśmy swoje języki nawzajem. Oboje się zatracaliśmy w tym pocałunku, gdy nagle usłyszeliśmy głośny huk. Patrzyłam na moje ramię, była tam kula, zaczęło krwawić. Wszystko widziałam przez mgłę, jeszcze słyszałam jak ten chłopak do mnie mówi i trzyma na ziemi w swoich ramionach. Czułam że cały alkohol już ze mnie wyparowywuję, tak samo jak cała siła. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, teraz już wiedziałam kto to. 
Justin Bieber. Potem była już tylko ciemność. 



~~^~~^~~^~~
A więc 1 rozdział jest. Jak myślicie, co będzie dalej ? 
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ