czwartek, 31 października 2013

Rozdział 14

* Ariel PoV *
Czułam jak cała krew we mnie buzuję. Jak wszystkie żyły we mnie pulsują, a serce zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Każdy pewnie by się teraz zastanawiał czemu jestem tak wkurwiona, ale nikt nie wie jak to jest gdy każda napotkana osoba mówi to samo zdanie, które jest stekiem wysannych z palca bzdur. "One nie żyją", "Zamordowali je", Weź się ogarnij Ariel, one teraz leżą 6 stóp pod ziemią". Jedynie co to Ashton spytał się mnie jeszcze jak się czuje, ale i tak później powtarzał to samo co chłopaki. Nadal byłam wkurwiona na nich że nie pozwolili mi się wyżyć. Wtedy gdy weszłam do ich siłowni, chciałam się wyżyć na tych wszystkich przedmiotach, założyłam rękawice bokserskie i zaczęłam napierdalać w worek treningowy, lecz po jakimś czasie poczułam na moich policzkach słoną ciecz. Płakałam. Zdjęłam rękawice i rzuciłam je gdzieś w kąt. Otworzyłam pierwszą lepszą szafkę i wyjęłam stamtąd 5 noży. Stanęłam z 4 metry od plastikowego manekina i zaczęłam po kolei rzucać celując w głowę i serce. Chciałam się już zamachnąć do ostatniego rzutu, lecz wystraszył mnie dźwięk otwieranych drzwi, zamiast rzucić do przodu, nóż wyleciał do tyłu. Usłyszałam lekki huk, co oznaczało że albo osoba leży na podłodze i się wykrwawia, albo w drzwi wbił się nóż. Byłam na wyczerpaniu, lecz nie mogłam się poddać. Zaczęłam gorączkowo otwierać szafki, w poszukiwaniu następnych noży. Przeszkodziło mi to że zostałam przygwożdżona do ziemi. Spojrzałam na osobą, przez którą będę mieć dużego siniaka na plecach i dostrzegłam Justina. Na jego policzku były krople krwi, które zaczęły powoli skapywać na podłogę. Zaczęłam się wiercić i kopać, lecz od razu poczułam jak kilka nowych osób przytrzymywało mi ręce i nogi, słyszałam tylko ich stłumione głosy.
Siedziałam aktualnie w swoim pokoju na parapecie. Przyglądałam się beztroskim ludziom, chodzili jak gdyby nigdy nic z małymi dziećmi na rękach, niewiedząc o tym że w domu obok mieszka niebezpieczny gang. W każdej chwili może ich wszystkich powystrzelać jak dmuchane kaczki. Ludzie jednak to idioci. Kurwa, zwariuje w tym domu jak będę tutaj tak siedzieć. Chcę się w końcu wyszaleć i zapomnieć o tych wszystkich jebanych problemach chociaż na jeden wieczór. Może uda mi się namówić chłopaków żebym poszła do jakiegoś clubu. Pewnie się zastanawiacie czemu się pytam Cris'a o pozwolenie chociaż skończone mam 18 lat? Ale chodzi o to że po prostu mieszkam pod chłopaków dachem i dlatego muszę się pytać . Może i zabijam ludzi i niektórzy uważają mnie za sukę, ale znam dobre maniery. Zeskoczyłam z parapetu, dotykając bosymi stopami panelowej podłogi, zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, wyjęłam z niej truskawki i chciałam powrócić do mojego pokoju lecz usłyszałam rozmowę chłopaków. Stanęłam przy ścianie i zaczęłam się wsłuchiwać w ich głosy, przeżuwając cały czas czerwony owoc.
- Kurwa, przecież nikogo w tak krótkim czasie nie znajdziemy. - syknął Travis. Szczerze? Już mnie to zaciekawiło.
- Gdyby on był gejem byłoby o wiele lepiej. - mruknął pod nosem Cris. Przytrzymałam mocniej miskę i weszłam do salonu przełykając kawałek truskawki.
- Kto byłby gejem? - spytałam. Wszystkie pary oczy skierowały się na mnie.
- Mama cie nie nauczyła że się nie podsłuchuje? - spytał sarkastycznie Nick, opierając się o fotel. Może myślał że za sprawą 'Matki' coś mnie w sercu zaboli, ale przykro mi, NIE. Nie zabolało.
- Mama cię nie nauczyła że jak coś chcę się ukryć to mówi się o jeden ton ciszej. - odpysknęłam siadając obok mojego brata. Nick przewrócił oczami, a na mojej twarzy wstąpił malutki uśmieszek. Wygrałam. Spojrzałam na Crisa który miał strasznie dziwną minę. On coś kombinuje.
- Chłopaki, może Ari? - Spytał rzucając wzrok na każdego z nich.
- Ale o co chodzi? - spytałam zaciekawiona.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - mruknął Travis.
- Pojechalibyśmy na ten bal, Ari udawałaby z Justinem zakochaną parę. Gdy któreś z nich zauważyłoby Scotta, odchodzi. Jeśli Justin zauważy go pierwszy odchodzi, jeśli Ari, idzie do niego i zaczyna flirtować i robić te wszystkie inne babskie rzeczy żeby przyciągnąć mężczyznę. Inaczej mówiąc uwodzi go. - wytłumaczył Cris, zamierając mi z rąk miskę z truskawkami. Patrzyłam się na niego jakby był kurwa jakimś jebanym kosmitą.
- Ona nawet by kota nie uwiodła. - zaśmiał się gardłowo Justin.
- Nie?- spytałam z kpiną. No to kurwa patrz, pomyślałam. Wstałam z fotela i podeszłam do niego seksownym ruchem.Widziałam jak jego źrenicę się powiększają w szoku. Cris cicho śmiał się pod nosem, a reszta chłopaków patrzyła na dalszy ciąg wydarzeń. Usiadłam mu (Justin'owi)okrakiem na kolana, a jego ręce automatycznie znalazły się na moich udach. Gdy zaczął je lekko masować, moje kąciki ust uniosły się ku górze. Schyliłam się tak, by moje ciało było bliżej jego. Przejechałam nosem po jego policzku zatrzymując się przy jego uchu.
- Jesteś mój. - szepnęłam uwodzicielsko, by następnie przegryźć lekko jego płatek. Poczułam jak ręcę Justina mocniej ściskają moje uda, a jego erekcja się podnosi. Upss... ktoś strasznie szybko się podnieca. Zaśmiałam się w duchu. Schyliłam się jeszcze bardziej i złożyłam krótki pocałunek na rozgrzanej szyi chłopaka. Cicho jęknął przy moim uchu. Ponownie zrobiłam to same, a jego erekcja zaczęłam się jeszcze bardziej podnosić. Gdy poczułam że jego spodnie za chwilkę pękną, zassałam skórę przy jego obojczyku, lekko podgryzłam, dzięki czemu usłyszałam następny jęk Justina. Gdy wiedziałam że moje dzieło jest gotowe, podmuchałam na to miejsce i pocałowałam. Uniosłam lekko głowę, by moje usta były na wysokości jego ucha i mruknęłam cichym ale bardzo seksownym głosem.
- Jednak cię uwiodłam, kotku. - szybko wstałam z jego kolan i usiadłam jak gdyby nigdy nic ponownie przy Cris'ie. Spojrzałam na każdego widziałam że ledwo wytrzymywali ze śmiechu. Tylko Justin patrzył zdezorientowany na mnie.
- Justin. Spodnie ci za chwilę pękną. - zaśmiałam się po czym pokazałam palcem na jego spodnie, które już ledwo wytrzymywały. Spojrzał na swoje spodnie i cicho przeklną pod nosem. Zaśmiałam się z mojego wyczynu, lecz on jeszcze nie zauważył tej pięknej malinki którą mu zrobiłam. Bieber spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, gdyby wzrok umiał zabijać dawno bym już tu leżała. Wstał z sofy i szybko wyszedł z tego pokoju, kierując się pewnie do łazienki. Spojrzałam na chłopaków, którzy teraz patrzyli na mnie. Minęło kilka sekund, po czym wszyscy razem zwijaliśmy się ze śmiechu. Nick po jakimś czasie wstał i podszedł do mnie. Popatrzyłam na niego dziwnym wzrokiem, gdyż nie wiedziałam o co ci chodzi. Nastawił rękę jak do męskiej tak zwanej 'piątki'.
- Zwracam ci honor. To było genialne. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością, po czym przybiłam z nim męską piątkę. Oglądaliśmy przez jakiś czas jakiś program, gdy przypomniało mi się że miałam się spytać Cris'a na temat tego clubu, lecz przeszkodził mi kogoś krzyk, albo raczej darcie mordy.
- ARIEEEEL! - usłyszałem ten charakterystyczny krzyk Justina. Zaśmiałam się pod nosem, musiał pewnie odkryć tą malinkę. Chłopaki najwyraźniej też ogarnęli o co chodzi bo zaczęli się także śmiać.
- Cris. - zawołałam go przeciągając samogłoskę 'i'. Gdy odwrócił wzrok od telewizora i spojrzałam na mnie wiedziałam że zaczął mnie słuchać. - Mogę iść do clubu? - spytałam z nadzieją. Mój brat myślał nad tym jakiś czas, ale po chwili kiwnął głową że się zgadza. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i wstałam z sofy, kierując się w stronę schodów.
- Ale wszyscy razem idziemy. - oznajmił mi i chamsko się uśmiechnął. Jeśli to jedyny sposób na to żebym mogła pojechać do clubu to muszę się zgodzić.
- Dobra. - sapnęłam i wbiegłam na górę. Miałam zamiar już otworzyć drzwi, ale zostałam do nich przygwożdżona. Syknęłam z bólu, gdyż cały czas bolały mnie plecy po ostatnim wybryku chłopaków, jak przygważdżali mnie do ziemi. Spojrzałam w górę i dostrzegłam te karmelowe tęczówki które patrzyły się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jeszcze raz kurwa spróbujesz takich wybryków to przysięgam a cię zabije. I nie będę patrzeć na to że jesteś siostrą Cris'a. - syknął przez zęby i zaczął się niebezpiecznie zbliżać do mojej szyi. Starałam się cofnąć jeszcze bardziej do tyłu, lecz poczułam jak klamka zaczyna mi się wbijać w żebra. Nagle nad moją głową pojawiła się zielona lampeczka, mam pomysł.. Gdy Justin dotykał nosem mój obojczyk, nacisnęłam łokciem klamkę i szybko weszłam do środka, zamykając mu przed nosem drzwi i przekręcając kluczyk.
- Suka. - warknął za drzwiami Justin. Zaśmiałam się i wykrzyknąłem najgłośniej jak umiałam.
- NAWZAJEM, CHUJU! - uśmiechnęłam się sama do siebie, lecz tak szybko jak się pojawił to zniknął. Justin uderzył pięścią w drzwi i zaczął się dobijać.
- Zabiję cię kurwa, rozumiesz? - syknął przez zęby.
- Jak sobie życzysz, skarbie.- zażartowałam i skierowałam się w stronę szafy. Wybrałam rozkloczowaną spódnicę miętową do tego czarny gorset z ćwiekami i czarne szpilki. Wzięłam szybko ręcznik i balsam do ciała i skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się do naga i szybko wskoczyłam do kabiny, po czym odkręciłam kurek i polałam ciepłą wodą po całym cielę. Rozkoszowałam się wolną chwilę, z głową skierowaną do góry do promienia wody. Wzięłam kokosowy płyn i polałam trochę po włosach i szybko rozmasowałam. Po dokładnym umyciu włosów i ciała, wyszłam spod kabiny prysznicowej i wytarłam się ręcznikiem, po czym wysuszyłam włosy i zakręciłam je lekko lokownicą. Uśmiechnęłam się z efektu. Założyłam wybrany wcześniej strój i popsikałam się ulubionymi perfumami. Wzięłam malutką kopertówkę i schowałam tam tylko błyszczyk i portfel, gdyż chłopaki nadal nie oddali mi telefonu. Sapnęłam cicho, wzięłam w rękę szpilki, a w drugą wcześniejszą kopertówkę i zbiegłam na dół. Chłopaki siedzieli ubrani w salonie. Przyznam ,byli w tych ubraniach bardzo przystojni. Założyłam szpilki i weszłam głębiej do salonu. Spojrzałam na chłopaków i zobaczyłam że wszyscy mieli otwarte buzie z wrażenia.
- Chłopaki, ślinicie się. - zażartowałam i skierowałam się do wyjścia przed dom, chłopaki szli krok w krok za mną. Justin wziął kluczyki od samochodu i skierował się do garażu, a wszyscy włącznie ze mną za nim. Bieber wyjechał swoim czarnym Audi R8.
- Ty, Justin i Nick jedziecie tym samochodem. My pojedziemy o tamtym. - skinął Cris, pokazując na początku na Audi, a potem na BMW Z4. Nic nie odpowiedziałam tylko od razu skierowałam się do środka R8. Otworzyłam sobie drzwi pasażera i weszłam do siebie. Jestem pewna że Nick ani Justin by mi nie otworzyli drzwi, jak na gentelmena przystało. Ahh... marzenia. Usiadłam wygodnie w fotelu i czekałam aż chłopaki wejdą w końcu do środka. Minęło trochę czasu zanim mogliśmy wyjechać z podwórka. Przez całą drogą siedzieliśmy cicho, było tylko słychać grające radio, które zaczynało mnie już powoli wkurwiać. Podniosłam rękę i chciałam przełączyć na inną stację radiową, lecz zatrzymał mnie głos Bieber'a.
- Nie dotykaj mojego radia. - syknął ale wciąż patrzył się na drogę. Nawet na mnie nie spojrzał. Ugg...mam go w dupie. Przycisnęłam guzik i zaczęłam wsłuchiwać się w głos Emblem3, kiedy ponownie usłyszałam głos Chris'a Brown'a. Mruknęłam pod nosem i znowu przycisnęłam guzik na piosenkę Emblem3. Byłam pewna że Justin zacisnął już szczękę ze złości, odwróciłam wzrok w jego stronę i tak też było, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek. Słyszałam jak Nick z tyłu zaczyna cicho chichotać pod nosem. Justin już lekko wkurwiony ponownie przycisnął wcześniejszy guzik gdzie teraz leciał akurat Eminem. Szczerze? Bardzo lubię Eminema i chętnie bym go posłuchała, ale ja się tak szybko nie poddaje. Znowu nacisnęłam dotykowy panel sterowania radiem i w moich uszach zagościł przyjemny głos Justin'a Timberlake'a. Wystukiwałam rytm na półce rozdzielczej i cicho podśpiewywałam pod nosem.
- Słoń ci nadepnął na ucho? - spytał z kpinną Bieber. Przewróciłam wzorkiem i skierowałam głowę w jego stronę.
- Nie, po prostu ciebie udaję. - odpysknęłam. Justin ponownie wcisnął ten jebany guzik i spojrzał na mnie, widziałam w jego oczach złość... albo wkurwienie.
- Jeszcze raz dotkniesz tego guzika to odetnę ci ręce i przyczepie je do samochodu Cris'a. Będzie miał jakąś pamiątkę po tobie. - warknął, po czym wrócił wzrokiem na jezdnie. Widziałam jak na jego twarzy wstępuje ten chamski uśmieszek. Wgłębiłam się w fotel i ułożyłam usta w cienkiej prostej linii. Już do końca jazdy nie odezwałam się słowem. Kiedy Justin zaparkował, otworzyłam drzwi i wyszlam z samochodu, od razu kierując się do wejścia Clubu, nie czekając na chłopaków. O dziwo bardzo dobrze znałam to miejsce. Często z dziewczynami tutaj przyjeżdżałyśmy by odpocząć od męczącego dnia w pracy. Podeszłam szybkim krokiem do ochroniarza, pomijając kolejkę, przez co usłyszałam kilka niemiłych komentarzy, ale olałam to. Gdy Luke mnie zobaczył obdarzył mnie uśmiechem i wskazał na wejście do clubu, skąd dochodziły głośne basy. Uśmiechnęłam się w podzięce. Czas zacząć imprezę.

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 13

* Ariel PoV *
Przebudziłam się czując że jest mi bardzo gorąco. Otworzyłam oczy, po czym wolną ręką przetarłam je. Spojrzałam w dół i już wiedziałam czemu było mi tak gorąco. Justin był przysunięty do moich pleców, obejmował mnie ręką w tali i swoim ciepłych oddechem chuchał mi na szyje. Podniosłam delikatnie rękę Justina po czym wyślizgnęłam się z jego ramion i ułożyłam jego rękę na pościeli. Cicho zamruczał z grymasem na twarzy ,następnie wtulił się mocno w poduszkę. Zachichotałam cicho pod nosem i wyszłam z pokoju Justina zamykając za sobą drzwi. Weszłam do mojego pokoju, zabierając ze sobą ciuchy i kierując się do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, lecz musiałam się lekko odchylić by nie zmoczyć włosów. Otworzyłam drzwi od kabiny prysznicowej, opatulając się od razu puszystym ręcznikiem. Wytarłam swoje ciało następnie zakładając na siebie ciasne jeansy i bokserkę z wyciętymi dużymi pachami. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki, wrzucając piżamę do torby. Ówcześnie zawiązując włosy w kitkę. Zbiegłam na dół, kierując się od razu do kuchni, gdzie przy stole siedział już Nick i Travis. Mruknęłam ciche 'cześć' i otworzyłam szafeczkę by wyjąć z niej czekoladowe płatki. Wsypałam je do białej miski, po czym zalałam zimnym mlekiem i skierowałam się prosto do salonu, zgarniając pilota z szafki. Usiadałam na skórzanej kanapie i włączyłam telewizję po czym zaczęłam jeść płatki na mleku. Patrzyłam się bezuczuciowo na ekran, gdy nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie i wyłącza tv. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Cris'a, obok niego siedział Travis. Rozejrzałam się po salonie i dostrzegłam że Justin już ubrany siedzi na fotelu prawie naprzeciwko mnie a Nick naprzeciwko niego. Wszyscy mieli jakieś dziwne wyrazy twarzy i patrzyli się na mnie.
- Ari - zawołał mnie cicho mój brat. Spojrzałam na niego z oznaką że go słucham. Cris wciągnął powietrze i powoli wydmuchał.
- Musimy z tobą porozmawiać. - oznajmił i wskazał głową na chłopaków, sygnalizując że oni też uczestniczą w tej konwersacji.
- Domyśliłam się. - sapnęłam, po czym podniosłam głowę by spojrzeć na każdego.
- Czy domyślasz się kto mógł zamordować twoje przyjaciółki? - spytał cicho tak jakby się bał. Spojrzałam się na niego dziwnie, przecież odkąd mnie porwali nie widziałam się ani razu z dziewczynami.
- Jak to zamordować? Przecież one żyją! Pewnie teraz się kłócą kto zjadł żelki i się nie podzielił. Jak to one - zaśmiałam się i dziwnie popatrzyłam na nich, niewiedząc o co im chodzi.
- Nie rób sobie kurwa jaj. Po prostu odpowiedz na pytanie. - syknął Travis. Spojrzałam na resztę chłopaków i widziałam że są w szoku. Ale niby czemu?
- Ari, przecież wczoraj razem z Justinem, pojechaliście do twojego domu i w łazience leżały ciała twoich przyjaciółek, a na lustrze była napisana krwią groźba. One nie żyją! Zostały zamordowane! - powiedział rozkładając ręce Cris.
- One żyją! Muszę żyć. Obiecałam im że będę je chronić! Kłamiecie, jesteście zwykłymi kłamcami! - krzyczałam wstając z sofy i chodząc w kółko po pokoju.
- Ari kurwa! Ty nic nie pamiętasz? One nie żyją! - wydarł się już lekko wkurwiony Justin, podnosząc się na nogi z fotela. Puściłam jego pytanie mimo uszu, po czym podeszłam do niego i zaczęłam bić go po klatce piersiowej, krzycząc.
- One żyją! Kłócą się teraz o te jebane żelki i zastanawiają się czemu mnie z nimi nie ma! One muszą żyć! Na pewno żyją! Jesteście zwykłymi kłamcami! - darłam się, a po policzkach leciało mi mnóstwo łez, które uniemożliwiały mi widzenie. Justin złapał mnie za nadgarstki, lecz nie sprawiało mi to bólu, chciał mnie uspokoić. Szepnął coś chłopakom, lecz przez moje krzyki nawet nic nie mogłam usłyszeć. Poczułam że się unoszę i nie dotykam ziemi. Nie mogłam zobaczyć co się dzieje, gdyż łzy uniemożliwiały mi widzenie. Przez lekkie podskakiwanie mogłam domyśleć się że idziemy po schodach. Usłyszałam zamykanie się drzwi,następnie poczułam jak zostaje opuszczana na miękki materac po czym przykryta kołdrą. Przetarłam ręką oczy i zobaczyłam te brązowe tęczówki, w których czaił się smutek i roztargnienie. Opatuliłam się szczelnie kołdrą i patrzyłam na kucającego Justina. Pogłaskał mnie po głowię i wstał kierując się do wyjścia. Lecz zanim zdążył zrobić krok, złapałam go za rękę. Odwrócił się w moją stronę z pytając wyrazem twarzy.
- Zostaniesz ze mną? Nie chcę być sama.- spytałam cicho, gdyż po wypłakaniu się nie miałam siły na głośniejszy ton głosu. Widziałam jak na twarzy Justina wkrada się uśmiech, który chciał zamaskować, ale w końcu jego kąciki ust uniosły się.
- Jasne. - zgodził się. Zdjął buty i okrążył łóżka, kładąc się obok mnie. Przykrył się kołdrą, pod którą ja także leżałam i owinął swoją ręką wokół mojej tali, po czym pociągnął mnie do siebie, dzięki czemu leżeliśmy 'na łyżeczkę'.
- Przepraszam - mruknęłam cicho, mając nadzieje że usłyszał. Szczerze? Nawet nie wiedziałam za co przepraszam, po prostu czułam że jestem mu z jakiegoś powodu winna przeprosin.
- Nie przepraszaj, shawty. Nie twoja wina. - odrzekł i pocałował mnie w głowę. Myślałam jeszcze jakiś czas nad tym o co chodziło chłopakom że zamordowali dziewczyny, ale nie miałam siły. Nie dzisiaj. Ale jeśli to prawda że ktoś je zamordował? Przecież one nic nie zrobiły. To ja zawsze rozpoczynałam kłótnię i to ja najczęściej zabijałam. Czułam że pod moimi oczami zbierają mi się łzy, więc odwróciłam się w stronę Justina, który też był pogrążony w rozmyśleniach i wtuliłam się w jego klatkę piersiowej, było mi łatwo bo leżał na lewym boku. Najwyraźniej zauważył że coś się dzieje, bo mocniej mnie do siebie przyciągnął. Może i jest chujem, jest wkurwiający i upierdliwy, ale w jego ramionach czułam się bezpiecznie. Nie wytłumaczę tego, bo sama też tego nie rozumiem. Po jakimś czasie, odpłynęłam we śnie.
* Justin PoV *
Słysząc jak Ariel spokojnie oddycha, byłem pewny że już śpi. Wstałem z łóżka i przykryłem ją szczelnie kołdrą. Założyłem szybko buty i zszedłem na dół, przedtem zamykając drzwi od pokoju Ari.
- Śpi? - spytał na wejściu Cris. Skinąłem głową w odpowiedzi i rzuciłem się na sofę.
- Zadzwoniliśmy po Ashtona. Powiedział że za chwilę będzie. - mruknął pod nosem Travis. Gdy trzymałem Ari za nadgarstki po tym jak zaczęła uderzać mój tors, szepnąłem do chłopaków żeby zadzwonili po lekarza. Widać było, albo przynajmniej ja widziałem że coś się dzieje.
- Justin! - wykrzyknął Cris. Najwyraźniej nie słyszałem jak mnie wcześniej wołał. Otrząsnąłem głowę z myśli i skierowałem wzrok na niego, informując tym gestem że go słucham.
- Ona nie dostała czymś w głowę jak wybuchł dom? - powtórzył pytanie które najwyraźniej musiał wcześniej zadać.
- Nie. Jak jakaś część domu wybiła szybę w moim aucie to schowała szybko głowę, więc to nie możliwe żeby coś ją trafiło. - powiedziałem przypominając sobie tą część wybuchu.
- A ja weszła do łazienki to w nic nie walnęła? - dopytywał się Cris. Przewróciłem oczyma i rozsiadłem się bardziej na sofie.
- Mówiłem ci kurwa że wszystko ci powiedziałem co się działo jak wyjechaliśmy z naszego domu. - warknąłem, przełączając wiadomości na jakiś film.
- Nie warcz na mnie. Staram się tylko znaleźć jakieś wyjaśnienie tej całej sytuacji. - powiedział Cris. Nie odezwałem się już słowem i oglądałem film w ciszy. Po jakimś czasie, wstałem i chciałem się skierować do wejścia do kuchni, ale przeszkodził mi w tym dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Spojrzałem tam i dostrzegłem Ashtona.
- Yo, Ashton. - przywitałem się męskim uściskiem dłoni i skierowałem się tak jak chciałem wcześniej do kuchni. Wyjąłem Colę z lodówki, odkręciłem ją i wypiłem kilka głębszych łyków, po czym zakręciłem i schowałem ją z powrotem. Wszedłem ponownie do salonu i usiadłem na sofie w tym samym czasie co Ash skierował się schodami na górę, pewnie do pokoju Ariel. Cris siedział jak na szpilkach, a my patrzyliśmy na niego z dziwną miną.
- Stary, wyluzuj! - roześmiał się Nick.
- No ale jeśli ona straciła pamięć? Albo gorzej, jest na coś chora? - pytał przejęty. Spojrzeliśmy na siebie nawzajem z chłopakami i wybuchnęliśmy śmiechem. Mendler spojrzał na nas z miną *WTF?*, a my zaczęliśmy jeszcze bardziej się śmiać.
- Weź stary wypij piwo i wyluzuj w końcu. - powiedziałem nadal się śmiejąc pod nosem. Cris jakby na zawołanie podniósł się z fotela i można uznać że pobiegł do kuchni. Nasze głowy po chwili skierowały się w stronę schodków, z których usłyszeliśmy kroki, po jakimś czasie Ashton siedział obok nas i wzdychał.
Spojrzeliśmy na niego i czekaliśmy na diagnozę, a on jak gdyby nigdy nic, siedział i oglądał tv. Nick odkaszlnął 'niechcący', by zwrócić uwagę Ash'owi. Spojrzał się na nas i podskoczył na fotelu.
- Aaa, no właśnie. Pewnie chcecie wiedzieć co się dzieję z Ariel. - odpowiedział retorycznie. Skinęliśmy niezauważalnie głową jak w jakieś synchronizacji.
- Ariel ma zanik pamięci przez natłok zdarzeń które wydarzyły się przez ostatni czas. - powiedział w tym samym momencie co Cris wszedł do pokoju. Wszyscy siedzieliśmy cicho i przeanalizowaliśmy wiadomość.
- Dużo nie pamięta? - spytał się przejęty Cris, któremu ręce zaczynały się powoli trząść.
- Tylko wczorajszego dnia do momentu jak weszła do domu po tej całej akcji z wybuchem domu. - odpowiedział, po czy wstał i założył swoją marynarkę.
- Co mogę zrobić żeby odzyskała pamięć? - spytał już lekko podłamany Mendler.
- Dostała leki, którego jej pomogą trochę przypomnieć. Ale ona potrzebuję pomocy. Justin, ona pojechała z tobą do tamtego domu, prawda? - spytał Ashton, zakładając buty. Skinąłem głową i słuchałem jak dalej tłumaczy. - Poszedłbyś do niej i na SPOKOJNIE porozmawiał z nią, powoli tłumacząc jej cały wczorajszy dzień. - poinformował mnie, akcentując na słowo 'spokojnie'
- Dobra, ale o co chodzi ci z tym 'spokojnie'? - spytałem zaciekawiony. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
- O to chodzi żebyś na nią nie krzyczał, nie przyciskał do ściany i nie waż się jej uderzyć. Nara - powiedział żegnając się i wychodząc z domu. A więc o to mu chodzi. Jak mnie nie wkurwi to się nie będę wydzierać, nie moja wina że suka nie umie trzymać języka za zębami. Skierowałem się na górę, lecz nagle usłyszałem damskie krzyki i dźwięk rozwalanych rzeczy. Szybko pobiegłem za dźwiękiem, co doprowadziło mnie do siłowni. Otworzyłem je, a coś świecącego i ostrego przeleciało mi obok twarzy, czułem jak ostre narzędzie przecina mi skórę na policzku. Spojrzałem na świecący metal, który wbity bił w drzwi i kapało z niego kropelki krwi. NÓŻ.

~*~
Jeśli będą błędy to przepraszam ale nie sprawdzałam tego gdyż nie miałam czasu. Jutro sprawdzę :) xoxo
JEŚLI SKOMENTUJESZ JA BĘDĘ MIEĆ WENĘ BO WIEM ŻE PISZĘ DLA KOGOŚ I SZYBCIEJ WSTAWIĘ ROZDZIAŁ!

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 12


Oboje usłyszeliśmy ciche tykanie, które stawało się coraz szybsze. To oznaczało tylko jedno...
- BOMBA! - krzyknął Bieber uprzedzając mnie.
 * Ariel PoV *
Justin szybko zarzucił na plecy torbę, wziął broń i pociągnął mnie z mocną siłą w dół schodów. Zrobiłam tak jak chciał, albo raczej jak oboje chcieliśmy, nie chciałam zginąć w swoim własnym domu. Wybiegliśmy jak torpeda z domu, Justin wrzucił torbę na tylne siedzenia po czym odpalił samochód i wyjechał z podwórka z piskiem opon. Nagle usłyszeliśmy głośny huk, po czym samochód zatrząsł się.
- Kurwa! - syknął Bieber gdy jakaś część od mojego, już byłego domu trafiła w tylną szybę samochodu. Pisnęłam i zakryłam rękoma głowę, bałam się. Może nawet nie, byłam przerażona. Właśnie straciłam dach nad głową, może i nie często w tym domu przebywałam bo musiałam załatwiać to całe gówna które zsyłam na mnie i dziewczyny Josh, ale nadal to było moim jebanym właśnie palącym się domem. Słyszałam tylko jak Justin mamroczę pod nosem 'Wiedziałem że tak będzie', 'Zabiję go'. Byłam ciekawa o kogo mu chodziło, że co wiedział? Ale byłam za bardzo roztrzęsiona żeby się spytać. Oparłam głowę o szybę, chowając ręce pomiędzy nogi przy kolanach by je jakoś rozgrzać. Co jakiś czas czułam wzrok Biebera na sobie.
- Trzymaj. - szepnął. W jego głośnie można było usłyszeć zdenerwowanie i ...żal? Spojrzałam się na niego i dostrzegłam że podaje mi swoją bluzę, przejęłam ją od niego, szybko zakładając. Skinieniem głowy podziękowałam, gdyż żadnego słowa nie wydusiłabym z siebie. Przyznam miał bardzo ciepłą bluzę, pachniała fajkami, perfumami i jego specyficznym zapachem. Zapięłam się pod szyję, po czym ponownie oparłam głowę o szybę. Byłam wdzięczna Bieber'owi że siedział cicho. W oddali dostrzegłam ten charakterystyczny duży biały dom, dopiero teraz zobaczyłam że w krzakach czai się jakiś mężczyzna w przebraniu, przekomicznie to wyglądało, ale nie miałam siły ani humoru żeby chociażby się uśmiechnąć. Musiał być to jeden z tych ich wielu ochroniarzy i ludzi pracujących dla nich. Justin nacisnął guzik, znajdujący się na suficie przy włączniku światła w samochodzie, dzięki czemu brama zaczęłam się powoli uchylać. Gdy Justin się zatrzymał by wjechać do garażu, wyszłam z samochodu, przedtem biorąc torbę na ramię.
- Już wróciliście? - spytał zdziwiony Cris, od razu gdy weszłam do domu. Zostawiłam jego pytanie bez odpowiedzi, gdyż nawet jakbym chciała coś powiedzieć nie umiałabym z siebie nic wydusić. Zdjęłam buty i wbiegłam na górę do mojego, teraz już , pokoju. Lecz zanim zamknęłam drzwi usłyszałam ten charakterystyczny dźwięk, gdy zamyka się drzwi, co oznaczało że ktoś wszedł do domu, po czym skierowane pytanie do Justina 'co się stało?'. Nawet jeśli byłam na górze, wiedziałam że zadał to pytanie Cris. Może i jestem tutaj od ponad 2 tygodni, ale jego głosu nigdy bym nie pomyliła. Rzuciłam torbę w kąt, następnie kładąc swoje zmęczone ciało na łóżku, przykryłam je kołdrą. Chciałam zasnąć, pójść spać i mieć wszystkie problemy głęboko w dupie. Nie wiem gdzie są dziewczyny, nie mam pojęcia gdzie mogą się podziewać. Lecz w domu nic nie było rozwalone co oznacza że nawet jakby ktoś wszedł do domu i chciał im coś zrobić, to wyszedłby z nimi bez żadnego problemu, musiały się nie sprzeciwiać. Ustaliliśmy że jakby ktoś wszedł do domu, by nam coś zrobić, rozwalamy jakąkolwiek rzecz, ma być ich tyle rozwalonych ile ludzi było. Ale wszystko było na swoim miejscu. Ferrari ma John, a Mustang poszedł na złom, bo był jak popiół, cały spalony. Co oznacza że dziewczyny nie mogły pojechać nigdzie samochodem. Usłyszałam jak drzwi się uchylają, lecz nie odwróciłam się w stronę drzwi. Byłam cholernie zdołowana. Poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie po czym przyciąga do siebie i przytula. Nie był to Justin gdyż poczułabym jego perfumy, Nick i Travis za mną nie przepadają, chociaż szczerze mnie to nie obchodzi, co oznacza że Cris wtranżolił mi się do łóżka. Odwróciłam się do niego twarzą, po czym mocno wtuliłam w niego, objął mnie mocniej rękoma i przytulił. Już nie mogłam powstrzymać łez, moczyłam jego koszulkę, a on jak gdyby nigdy nic dalej mnie przytulał. Byłam mu bardzo wdzięczna że się nie odzywał, siedział cicho i po prostu mnie tulił do siebie, tego potrzebowałam. Gdy już się uspokoiłam i mój oddech wyrównał usiadłam i spojrzałam się na ścianę znajdującą się naprzeciwko mnie.
- Trzymaj. - szturchnął mnie w ramię, po czym podał mi kubek z kakao.Skinęłam głowę że dziękuje.
- Pamiętam że zawsze jak byłam mała i smutna to przynosiłeś mi kakao. -  uśmiechnęłam się na wspomnienie przywrócone z czasów dzieciństwa. Cris zaśmiał się, co oznaczało że pamięta.
- O co chodziło Justinowi jak mówił 'Wiedziałem że tak będzie' albo 'Zabije go'? - spytałam szeptem, upijając łyk, spojrzałam na niego i widziałam jak jego szczęka się zaciska, a on cały spina.
- To nie twój interes. - syknął, po czym chciał już wstać, ale zatrzymał go mój głos.
- Jednak raczej mój. Nie myślisz że mi też przydadzą się wyjaśnienia? Straciłam przyjaciółkę, następnie ktoś podłożył bombę w moim domu, bo chciał mnie kurwa zabić. - powiedziałam odkładając kubek na stolik nocny. Spojrzał na mnie, po czym jego wzrok złagodniał i nie był już tak spięty, nachylił się nad mną i pocałował w czoło. Odwrócił się na pięcie i skierował się do wyjścia z mojego pokoju.
- Kiedyś ci powiem Ari, ale nie teraz. - powiedział otwierając drzwi - Wrócę jutro po południu. Jak coś to reszta chłopaków jest w domu. - rzekł, zamykając za sobą drzwi. Sapnęłam i rzuciłam się plecami na łóżko. Leżałam tak i myślałam czy ruszyć dupę i zejść na dół zjeść czy pójść spać. Wybrałam opcję pierwszą, ale najpierw przebiorę się w piżamę. Podeszłam do torby którą przywieźliśmy razem z Justinem. Wyjęłam szczotkę do włosów, szczotkę do zębów i piżamę po czym skierowałam się do łazienki. Zdjęłam ubrania i bieliznę, wrzucając ją po kolei do kosza na pranie. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurek dzięki któremu cały dzisiejszy stres spłynął razem z wodą. Umyłam dokładnie włosy, spłukałam i wyszłam z kabiny prysznicowej, od razu owijając się ręcznikiem, który ostatnio przyniósł mi Cris. Potem osuszyłam włosy ręcznikiem, lecz nadal były mokre, więc dokończyłam to suszarką. Przebrałam się w piżamę, składającą się z krótkich spodenek i szerokiej bokserki. Wyszłam z łazienki, dotykającej bosymi stopami zimnych paneli, przez co lekko zadrżałam. Nie przejęłam się tym. Spojrzałam na niebo które było całe ciemne i od czasu do czasu pojawiały się mocne błyski, przez co lekko podskakiwałam. Tak, bałam się burzy. Od małego zawsze gdy była burza wchodziłam pod stół, Alex nigdy nie mógł mnie wyciągnąć spod niego, więc siadał obok mnie, spędzaliśmy tam całą noc. Zbiegłam cicho na dół, lecz nikogo nie było ani w kuchni, ani w salonie. No tak Crisa nie ma, a po pierwsze jest już po 22. Znalazłam ciastka Oreo, które położyłam na blacie, podeszłam do lodówki, wyjęłam mleko i wlałam do kubka, po czym wsadziłam je do mikrofalówki i powciskałam kilka guziczków, dzięki czemu kubek i zawartość w nim zaczęła się nagrzewać.
Otworzyłam pudełko Oreo, już brałam do buzi pierwsze ciasteczko gdy nagle mikrofalówka zapiszczała. Wstałam z krzesła i wyjęłam ciepłe mleczko, wzięłam ciastka po czym skierowałam się do salonu, zabierając wcześniej ciepły koc z przedpokoju. Przysiadłam na sofie, po czym włączyłam telewizję, znalazłam jakieś romansidło następnie wzięłam paczkę Oreo w ręce. Przekręć, poliż, zamocz i zjedz. Zasadę jedzenia Oreo znam na pamięć. Uwielbiam te ciastka. Chrupiące, czekoladowe kółko wypadło mi z rąk gdy usłyszałam huk za oknem, pisnęłam i schowałam się pod kocem. Siedziałam tam jakiś czas, lecz nie dało mi to bezpieczeństwa. Wzięłam ciastka, lecz mleko zostawiłam. Pobiegłam na górę do swojego pokoju i schowałam się pod kołdrą, zakrywając głowę. Jadłam ciastka, co jakiś czas podskakując albo cicho piszcząc ze strachu, przez dźwięk który roznosił się z hukiem po pokoi, przez jebaną burzę. Gdy zostało jedno ciastko odłożyłam je na bok, po czym położyłam się na poduszce, przykrywając się pod samą szyję. Przydałby się teraz Cris, ale nie, bo mu się kurwa zachciało wyjść z domu. Zamknęłam oczy, lecz po chwili je otworzyłam ponownie słysząc ten przerażający huk. Ohh...Pieprzyć to. Wstałam z łóżka zabierając po drodze ciastko, wyszłam z pokoju, kierując się do pokoju Justina. Może i jest chujem i wkurwiającym dzieckiem, ale jako jedyny mi pozostał. Nie pójdę do Nicka ani Travisa gdyż oboje siebie nawzajem nienawidzimy i byśmy prędzej wydrapali sobie nawzajem oczy niż byli sam na sam w jednym pokoju. Uchyliłam lekko drzwi, po czym prześlizgnęłam się przez lekką szparkę, zamykając za sobą drzwi. Ponownie usłyszałam huk, przez co znowu podskoczyłam z przerażeniem. Podeszłam do śpiącego Justina i zaczęłam go lekko szturchać żeby się obudził lecz nie reagował.
- Justin. - szepnęłam, szturchając go mocniej. Mruknął coś pod nosem i ponownie poszedł spać. - Justin! - powiedziałam nieco głośniej. Mruknął ponownie, lecz otworzył zaspane oczy, po czym przetarł je wierzchem dłoni.
- Co się stało? - spytał zaspanym głosem z lekką chrypką. Jego głos był jeszcze bardziej seksowny niż zawsze... Czekaj. co? Nie Ariel, nie możesz. 
- Mogę z tobą spać? Boję się burzy. - szepnęłam, po czym spuściłam głowę zawstydzona. Nawet jeśli nie patrzyłam na Justina wiedziałam że się kpiąco uśmiecha.
- A co z tego będę miał? - spytał, podniosłam wzrok i pokazałam mu jedyne ciasteczko Oreo.
- Moją satysfakcję i to - powiedział, pokazując palcem ciastko. Podniósł się na lewej ręce, po czym zabrał mi z ręki ciastko.
- Ciastko i buziak w usta. - targował się z lekkim uśmiechem. Spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam w nich iskierkę rozbawienia i także zmęczenie.
- Ciastko, buziak w policzek, i bez gadania. - szepnęłam dlatego że nie było mnie stać na głośniejszą ton, gdyż byłam już nieźle zmęczona. Podskoczyłam ponownie przez światło przełamujące niebo na dwie części, Justin cicho się zaśmiał i skinął głową że się zgadza. Uchylił kołdrę do góry, dając mi znak że mogę się położyć, tak też zrobiłam. Bieber spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął, odwzajemniłam gest. Przekręcił ciastko, polizał po czym zjadł. Odwrócił się w moją stronę tak samo jak ja w niego. Podniósł rękę z kołdry i popukał palcem w prawy policzek, dając mi znać bym go pocałowała. Oparłam się na lewej ręce, nachyliłam i musnęłam jego policzek moimi ustami. Miał miękką skórę, lecz pod moimi ustami mogłam poczuć jednodniowy zarost. Wróciłam na miejsce i opatuliłam się kołdrą pod samą szyje. Usłyszałam donośny huk, tylko tym razem głośniejszy, pisnęłam i szybko przysunęłam się do Justina, chowając się w jego ramionach. Bieber zaśmiał się, lecz objął mnie i przysunął jeszcze bliżej. Ponownie usłyszałam ten huk, przez co moje mięśnie się napięły. Justin poczuł to najwyraźniej bo zaczął głaskać moje plecy i szeptać słowa otuchy. Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej, choć nie wiem czy to było jeszcze możliwe. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć po tym męczącym dniu. Lecz zanim odpłynęłam do krainy Morfeusza, poczułam ciepłe usta na moim czole i cichy głos Justina.
- Dobranoc, shawty.
*~*
Przepraszam że taki krótki, ale pisałam go cały dzień z przerwami, jeszcze do tego jestem chora.
Dzisiaj dostałam takie nagłe olśnienia, ale jak już siadałam przy komputerze ,zapominałam je.
Lecz udało mi się coś tam napisać!
CZYTASZ = KOMETUJESZ, MOŻE BYĆ TO NAWET "." :) xx