* PoV Justin *
Gdy Ashton wyszedł starałem się przez jakiś czas uspokoić, gdy nic mi nie pomagało, wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Jechałem przez jakiś czas samochodem i zastanawiałem się, skąd ona go znała. Skąd wiedziała jak on ma na imię? Dlaczego gdy miała pistolet w ręku nie zastrzeliła mnie i nie uciekła? Jeździłem w tą i z powrotem, by opaść z emocji, ale gówno mi to dawało. Nagle zobaczyłem w oddali tak dobrze znany mi budynek, był strasznie zniszczony, ale teraz nie interesowało mnie zewnętrzny wygląd, tylko to co znajdowało się w środku. Wyszedłem z auta i skierowałem się prosto do wejścia.
- Najlepsza kurwa z tego burdelu w pokoju numer 7. Teraz. - syknąłem w stronę kobiety siedzącej za biurkiem i patrzącą na mnie ze strachem.
* PoV Ariel *
Obudził mnie ostry ból w kostce u prawej nogi. Otworzyłam oczy, po czym przetarłam je ręką by lepiej widzieć. Gdy mój wzrok stał się ostrzejszy i mogłam już wszystko zobaczyć bez rozmazanego widoku, przeczesałam wzrokiem pokój. To było moje dotychczasowy pomieszczenie. Jak ja się tu znalazłam ? Starałam przypomnieć sobie wszystko co było przedtem. Odwróciłam się w stronę ściany. Na myśl o Lux moje oczy się zaszkliły, zaczęłam cicho szlochać. Czemu akurat ona? Czemu to nie byłam ja? To ja ją wciągnęłam w to całe gówno? To wszystko przeze mnie. Nagle poczułam jak jakieś małe rączki mnie przytulają, odwróciłam się w tamtą stronę, by zobaczyć Brandona.
- Nie płac Ari. - wyszeptał, przez co się w niego mocniej wtuliłam. - Co się śtało ?- spytał cichutko. Nie mogłam mu powiedzieć wszystkiego, ale też nie mogłam go okłamać, nie był niczemu winien.
- Straciłam bardzo ważną dla mnie osobę. - wychrypiałam cichutko. Brandon gdy to usłyszał mocniej się do mnie przytulił.
- Nie płac Ari. Pomyśl siobię że tej osiobię jeśt lepiej tam na górze. Jeśt teraz twoim aniołkiem. - powiedział maluszek. Na 4 latka był naprawdę mądry.
- Ty jesteś moim aniołkiem. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Chłopczyk się uśmiechnął i wstał z łóżka, po czym ja też to zrobiłam. Podniosłam chłopca i zeszłam z nim na dół. Weszłam do salonu i zauważyłam że chłopaki oglądali telewizję, nie było tylko Justina. Gdy zauważyli że ktoś schodzi na dół skierowali wzrok w naszą stronę. Cris podniósł się z sofy i podszedł do mnie.
- Możemy porozmawiać ? -spytał. Skinęłam głową że się zgadzam i odstawiłam Brandona na ziemie, szybko podbiegł do Nicka i rzucił mu się na kolana, gdy zauważył kto to uśmiechnął się do niego i zaczął go gilgotać. Poszłam za Crisem do kuchni lekko kulejąc i oboje usiedliśmy na stołkach. Jednak za nim Mendler usiadł nalał wodę do szklanki i wyciągnął jakieś tabletki po czym położył je obok mnie.
- Weź je. - powiedział łagodnie, co mnie zdziwiło. Ale posłusznie wzięłam leki i popiłam je wodą.
- Co się stało wcześniej? - spytałam cicho.
- No jakby to wytłumaczyć. Chod... - Cris chciał zacząć mi tłumaczyć co się wydarzyło, ale ktoś głośno odchrząknął. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i dostrzegliśmy tam Justina.
- Cris weź zrób jakieś jedzenie dla Brandona. Ja jej powiem co się stało. - powiedział Bieber. Cris podszedł do mnie po czym mnie przytulił. Było to trochę dziwne ale uśmiechnęłam się lekko. Po chwili już go nie było. Justin usiadł na tym samym miejscu co Cris wcześniej i zaczął mi się przyglądać. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Nawet nie wiem kiedy a usłyszałam swój głos.
- Dlaczego? - spytałam cicho, nawet nie byłam pewna czy usłyszał co powiedziałam. Ale szybko rozwiałam myśli gdy usłyszałam jego ochrypły głos.
- Ale co, dlaczego? - spytał marszcząc brwi z lekkim zdziwieniem.
- Dlaczego mnie uratowałeś przed wybuchem? - spytałam ponownie, podnosząc głowę by spojrzeć na jego brązowe tęczówki. Chwili nie odpowiadał aż w końcu, wciągnął powietrze, po czym je wypuścił.
- Ty uratowałaś moje, ja uratowałem twoje, przynajmniej starałem się je uratować. - powiedział, lecz gdy zauważył moje zdziwienie zaczął tłumaczyć. - Brown najwyraźniej wstrzyknął ci Euthyrox na który jesteś uczulona. Gdy ciebie złapałem przy wybuchu, ty zemdlałaś. - wstał od stoły a ja przeżyłam szok. Pieprzony Brown. Wiedział że mam na to uczulenie, że nawet mogę umrzeć przez to. Justin ponownie usiadł z szklanką soku pomarańczowego. Siedzieliśmy w cichy przez jakiś czas, myślałam nad tym wszystkim. Mógł zostać w tym samochodzie i patrzeć jak wybucha auto przy którym stałam, ale on sam narażał swoje życie by mnie uratować. - Dlaczego wybiegłaś do tych jebanych palących się samochodów? - syknął w moją stronę. Oho.. Wrócił chamski Bieber. On jest kurwa jakiś bipolarny. Siedzi spokojnie, odpowiada grzecznie, a po chwili staje się chamski i oschły. Nie odpowiedziałam mu, patrzyłam się w swoje palce. Usłyszałam donośny huk obok mnie przez co podskoczyłam na krześle, spojrzałam na Justina, ręce miał zaciśnięte w pięści, a szczęka była mocno zaciśnięta. Spojrzałam w miejsce gdzie usłyszałam huk i zobaczyłam tam kilkasetek malutkich szkiełek i rozlana pomarańczowa substancja.
- Odpowiedz mi kurwa! - warknął okrążając blat kuchenny. Wstałam szybko i także zaczęłam okrążać go po przeciwnej stronie co on. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, walnął pięściami w blat, przez co znowu podskoczyłam. Bałam się go. Był jedyną osobą której się bałam. - Mów kurwa! - wydarł się, a jego wzrok stał się ciemniejszy, jego tęczówki już nie były jak karmel i tylko jak smoła. Nie można było nic z nich wyczytać.
- Moja przyjaciółka była w tym samochodzie!. - także wykrzyknęłam. Poczułam jak po moim policzkach leci fala łez.
Gdy zauważył moje łzy jego oczy złagodniały, znów miały swój brązowy kolor. Mimo że widziałam przez mgłę mogłam zobaczyć jak jego ręce też odpuszczają. Już nie był napięty. Miałam w dupie to że widzi jak płacze, może przynajmniej teraz nie będzie uważał że jestem zimną suką. Widziałam przez łzy jak zaczął się do mnie zbliżać, ale się nie odsunęłam, coś w jego oczach mówiło mi że nic mi nie zrobi. Podszedł do mnie i zrobił coś czego nigdy nie spodziewałam się po nim. Przytulił mnie. Byłam zdziwiona. Ale nawet taka "zimna suka" jak ja też czasem tego potrzebuję. Owinęłam ramiona wokół jego pasa i mocno się w niego wtuliłam, zanosząc się jeszcze większym płaczem. Gładził mnie uspokajająco po plecach.
- Ciii, nie płacz. - szeptał mi do ucha. Minęło kilka chwil aż w końcu przestałam płakać. Odsunęłam się od niego i wytarłam wierzchem dłoni zaschnięte łzy na policzkach. - Już lepiej? - spytał.
- Tak, dziękuje. - skinęłam głową i lekko się uśmiechnęłam.
- Chodź. Obiecaliśmy coś wcześniej Brandonowi. - powiedział i zaciągnął mnie za rękę do salonu. Chłopaki patrzyli na nas ze zdziwieniem. No tak, przecież mogli usłyszeć krzyki z kuchni. Brandon gdy nas zauważył uśmiechnął się, dzięki czemu na mojej twarzy też pojawił się uśmiech.
- Chodź Brandon. Obiecaliśmy ci coś wcześniej. - powtórz Justin to samo co mówił mi przed chwilą. Było już po dwudziestej drugiej. Brandon szybko zeskoczył z kolan Nicka i podbiegł do mnie łapiąc mnie za rękę i ciągnąc mnie na górę po schodach, zaśmiałam się i dorównałam kroku chłopcu. Weszliśmy do pokoju Brandona, naszykowałam mu piżamkę, po czym pomogłam mu się przebrać. Wskoczył do łóżka, na szczęście było ono gigantyczne więc Justin i ja też się zmieścimy. Trochę mnie to przerażało że będę w jednym łóżku z Bieber'em. Ale robie to dla Brandona.
- Zachwilę wrócę. - oznajmiłam mu i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do mojej torby z ubraniami, po czym założyłam wcześniej znalezioną piżamę. Po chwili już byłam z powrotem w pokoju chłopca. Zauważyłam że Justin leżał już obok Brandona.
- Więc jaką książkę mam przeczytać? - spytałam, przeglądając szafkę w której znajdowały się różnie baśnie.
- Klólewnę Śnieszkę. - wyseplenił malutki Bieber. Uśmiechnęłam się, po czym położyłam obok Brandona. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Gdy byłam przy połowie książki usłyszałam głos malucha.
- Ja tesz będę kiedyś takim kśięciem. - powiedział, uśmiechnęłam się tak samo jak Justin na jego słowa. Zaczęłam dokańczać książkę, lecz po jakimś czasie ponownie przerwało mi coś. Ktoś cichutko chrapał. Spojrzałam w lewo i dostrzegłam że i Justin i Brandon już spali. Odstawiłam książkę na bok po czym zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy. Lecz nie było mi dane porządnie usnąć gdyż usłyszałam dzwięk telefonu, oznajmiającego że przyszedł sms. Najwyraźniej był to telefon Justina bo usłyszałam poruszające się lekko łóżko, dalej nie wiedziałam co się dzieje, gdyż zasnęłam.
* PoV Justin *
Gdy Ariel czytała bajkę dla Brandona, poczułem się senny i zasnąłem. Nie dane było mi jednak pospać całą noc bez zakłóceń bo usłyszałem dźwięk mojego telefonu, wyjąłem go spod poduszki i odblokowałem by po chwili otworzyć szerzej oczy po przeczytaniu wiadomości:
" Lepiej pilnuj swojej dziewczyny. Bo stanie się z nią to samo co z jej przyjaciółeczką. "
To jest takie: shhsjsggsjsgwodjrnbjxekjags!! Kocham to! Czekam na następny rozdział! @Majunia3000
OdpowiedzUsuńLoffam <3...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zalukaj do mnie...
Niesamowite! Czekam na next i mam nadzieję, ze pojawi się szybko bo umrę ;(
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam : http://fanfiction-ann.blogspot.com/